Osiągnęłam właśnie 384 rząd celtyckiego szala (ma on w tej chwili mniej więcej 180 cm długości) i zastanawiam się co dalej. Niby już koniec, został mi jednak jeszcze jeden motek Oliwii (zeszły niemal dokładnie 4 motki) – na czapkę, czy rękawiczki będzie pewnie za dużo, myślę zatem o przedłużeniu szala o kolejne 64 rzędy. Różnica nie będzie wielka, a zejdzie trochę więcej włóczki. Szal jest na tyle obszerny, że nie ma sensu owijać się nim więcej niż raz. Można też spokojnie nasunąć go na głowę niczym kaptur a resztą owinąć szyję. Myślę, że przy spokojnych snach Pszczoły powinnam jutro dojść do miejsca, gdzie widmo bąbli będzie musiało stać się rzeczywistością.
Wczoraj, kiedy podganiałam z szalem, zdarzyła się rzecz zadziwiająca. Po zrobieniu motywu (czyli 64 rzędów) zorientowałam się, że cały czas robiłam wg schematu odwróconego “do góry nogami”. Zrobiło mi się lekko ciepło, zaczęłam się przyglądać robótce i wyszło na to, że wszystko gra :) Powiedziałabym, że miałam więcej szczęścia niż rozumu, ale należy jednak stwierdzić, że mam schemat, który da się czytać w obie strony :)
Widmo kapelusika dla kucykowego bobaska (“Nazywam się Gwiazdeczka”) stało się rzeczywistością już dziś – patrzę na jego gumowo-plastikowe uszy i nie mam pojęcia jak się zabrać za kapelusik. A muszę, bo mam nieprzekraczalny termin do czwartku.
Czasu na robótkowanie/pisanie mam zdecydowanie mniej – odpadło mi co najmniej półtorej godziny majodrzemki, co odczuwam w tej chwiil boleśnie. Kiedy Pszczoła już pada mam do wyboru – robótkować albo siadać przy komputerze. Wybieram zatem robótkowanie :)
Jeszcze jedną paskudną niedogodność związaną z przeprowadzkami na nowy system dorzucę – po zaimportowaniu “ulubionych” posortowało mi je alfabetycznie! Do teraz nie umiem niczego znaleźć :/
Nominacje nieodmiennie kojarzą mi się z Big Brotherem (“Mam z nim najmniejszy kontakt w związku z czym go nominuję”) w tym jednak przypadku mam do czynienia z nominacją niewiążącą się wylotem z towarzystwa. Przeciwnie – bardzo dziękuję Brahdelt, która uczyniła mi tę przyjemność i wytypowała w następującej konkurencji:
Wymieniam zatem 5 blogów, które na codzień mnie inspirują(w kolejności alfabetycznej):
FriendSheep - Gromadnik życia codziennego
Fiubzdziu
Herbimania
House of Art
Włóczkomania
Ograniczyłam się do blogów polskich, bo taka już ze mnie patriotka;)
Miałam w zanadrzu kilka modeli, które wpadły mi w oko (i którymi chciałam się z wami podzielić). Nie dam rady wygrzebać wszystkich w tej chwili ale prezentuję kilka nowych sztuk, które wydały mi się ciekawe :
Nie jest to może nic powalającego, ale myślę, że w modelu numer dwa i trzy można skorzystać z ciekawych pomysłów na rękawki (oba modele pochodzą ze specjalnego wydania gazety "Вязание модно и просто" - "Вязаный ШИК"
Ostatni model pochodzi z grudniowego Knit&Mode i jest stosunkowo najmniej zwariowany – podoba mi się w nim kolorystyka i pomysł rękawów. Czapka i szalik zaś pochodzą z “Вязание - Ваше хобби 2008/1 Спец. выпуск - Шапки, шарфы”. W tym numerze jest wiele pomysłów na obszerne czapki, berety i kapelusiki.
Znowu same wschodnie nowinki. Pomyślałam sobie, że zachodnie nikogo nie zaskoczą. Niemal każdy szpera już po Ravelry, zachodnie modele znamy na pamięć. Co do zimowych propozycji gazetowych– moje serce nadal pozostaje niewzruszone. Nic nie chwyciło mnie również za gardło ani nie powaliło na kolana. Na szczęście mam zachomikowanych wiele pomysłów na poźniej jak i wiele robótek w toku, z których się tak szybko nie wygrzebię.
Kolejny wpis będzie chyba dopiero jak skończę szal celtycki. No chyba, że zdecyduję się na jakiś intymny wpis z garścią informacji buduarowych (ciekawe czy mi od tego skoczy “oglądalność” ;))
Pantarejko – Majka ma 15 miesięcy, więc drobiazgi są w podobnym wieku:)
Brahdelt – ależ ja bardzo chętnie wypożyczę Ci Pszczołę wraz z pojazdem a sama zatopię sie tymczasem w zalegających robótkach ;) Ja też nienadążam za akcją – żądam zatem wieczorami robótkowymi “czegoś lekkiego, z niezbyt wartką akcją”. Moja mama jak się odzywaliśmy mawiała grobowo “pomyliłam się” i z rozmachem zaczynała pruć połowę swetra – wyobrażasz sobie jak się wtedy czuliśmy? ;) Ja z naciskiem mawiam “LICZĘ” i wtedy towarzysto milknie – też niezły terroryzm robótkowy uprawiam.
Lauro – koniowe uszy (ogromnych rozmiarów) to mi się śnią i będą śniły dopóki się z nimi nie zmierzę. Uwielbiam patrzeć na dokazujące psiaki w każdym warunkach pogodowych. Majka na razie wozi się statecznie, ale jak zacznie szaleć też będzie zabawa:)
Edi – od tego wpisu za każdym razem, kiedy idziemy z psami na łąkę wizualizuję sobie Ciebie z dziećmi na pełnym ludzi osiedlu – szalejącym tak jak one. Nie powiem – bardzo optymistyczna wizja :)
Fiubzdziu – niezłe wyzwanie mi postawiłaś, stwierdzam grobowo, że chyba jednak nie znam rosyjskiego ;)
Kata.Mar – cieszę się ogromnie, że zaglądanie na mojego bloga daje Ci odrobinę radości. Przyznaję, że dobrze się bawię pisząc. Kiedyś bawiłam się wysyłając długaśne listy, później długaśne maile. W tej chwili czuję balast długiej przerwy w pisaniu, nie ta swoboda i nie ta elokwencja – tym bardziej mi przyjemnie przeczytać tak miły komplement. Dziękuję również wszystkim za niewytykanie mi niedociągniec ortograficznych i stylistycznych.
Jeszcze odnośnie dyskusji na temat odwracania szala – mój pałęta się gdzieś poza nogami (dziergam na narożniku więc mam sporo miejsca). Odwracam raz w jedną raz w drugą i jakoś nie doskwiera zbyt mocno. Czasem, jak się zapomne to się skręci w węża, ale nie jest to bardzo dokuczliwe. Raz na jakiś czas rozkładam sobie robótkę na tapczanie i myślę “ no, no – ale długaśny “ :)